Miał ... miał ...
oj przepraszam ale mi się ziewaaaa
W domu tak nudno... a Pan się gdzieś wybiera. Postanowiłem wytropić dokąd to … więc ukradkiem, żeby mnie nikt nie widział wystartowałem z domu i pobiegłem za moim Panem. Skierował się drogą obok ogrodzenia Western City. Chyba w kierunku Paśnika dla zwierząt leśnych ...
Było chłodno, wilgotno i mgliście ... brrrrrrr nie lubię takiej pogody … ale idę … coś się będzie działo.
Po wejściu do lasu zapachniało szyszkami mmmm
I już za chwilę mijaliśmy Paśnik - to tu zwierzęta leśne przychodzą na śniadanie.
Mój Pan nawet się nie zatrzymał tylko dalej rwał pod górę … ja też :)
Na chwilę musiałem przycupnąć przy starym pniu bo Pan chyba coś tam podejrzewał. Zatrzymał się i spoglądał w moją stronę . Ale ja cichutko siedzę i czekam … nie zauważył mnie .
Aaa !!! dotarliśmy do żółtego szlaku . Na lewo do Kowar a na prawo do Tabaczanej Ścieżki.
Muszę być bardziej ostrożny , bo te suche zmarznięte liście strasznie szeleszczą. Przejdę ten kawałek po zmurszałym pniu ale ostrożnie bo ślisko.
O proszę ... i dotarliśmy do zielonego szlaku, a więc szliśmy w kierunku Budnik.
Budniki to dawna osada górska. Miejscowość – dziś już nieistniejąca znajdowała się na północnych stokach Kowarskiego Grzbietu na wysokości 900 m n.p.m. w punkcie przecięcia się zielonego i żółtego szlaku. Podczas wojny trzydziestoletniej ludność kotliny Jeleniogórskiej w poszukiwaniu schronienia tworzyła w górach tymczasowe osady. Jedną z nich były Budniki. Jest to miejsce osłonięte przez strome stoki górskie i słońce nie dociera tu nawet przez 113 dni w roku. Tamtejsza ludność uroczyście obchodziła pożegnanie słońca 26 listopada i powitanie słońca 15 lutego. Praktycznie przez całą zimę promienie słoneczne nie docierają tutaj. Obecnie w tym miejscu znajduje się polana i punkt widokowy. Więcej na stronie www.budniki.pl
Po krótkim odpoczynku Pan pierwszy a ja ukradkiem za Nim przeszliśmy przez nowy zielony mostek.
Potem znów pod górkę
A potem z górki.
I śniegu coraz mniej i znów pachnie szyszkami :)
Oooo chyba wyszliśmy na tę samą drogę, która rozpoczynała naszą wycieczkę. Wracamy do domu … huraaaa do cieplutkiego kocyka mrrrrrrr... ale fajna wycieczka - prawdaaaa ? Miejsce po Budnikach warto było zobaczyć.
Do zobaczenia na następnej kociej wyprawie :)